piątek, 8 marca 2013

Krótkowzroczność...

Witajcie ;}.
Powinnam zmienić ten wstęp, ponieważ robi się to już głupie ;).
Dzisiejszy post będzie o moim dzisiejszym dniu, mianowicie o tym, jak go przeżyłam, a niestety... Trochę inaczej wyobrażałam sobie Dzień Kobiet.
Rano wstałam, złożyłam życzenia mamie, a ona mi, później zadzwoniłam do swojej starszej siostry (jest na studiach), aby jej też złożyć, oczywiście się nie dodzwoniłam, ponieważ była 5:30, a ona spała :). Zebrałam się do szkoły i mama mnie zawiozła, a sama pojechała do swojej pracy. Ogólnie spoko, rozmawiając z kolegą przez telefon, napotkałam koleżankę (w szkole), no i siadłyśmy na ławkę, porozmawiałyśmy no i wiecie ;>. Poszłam na j. angielski, fajny był :) Uwielbiam panią od angielskiego, zawsze mnie wesprze w trudne dni :). Skończył się angielski... Poszłam na wychowawczą, ok :/, wszystko dobrze, chłopcy przygotowali niespodziankę itd, itp :/, mnie to właściwie w ogóle nie rusza, puścili Michel'a Tel'o (czy jak to się piszę), a ja padłam razem z taką jedną Aśką < 33, później takie 2 koleżanki (Directioner'ki), puściły na YT One Direction, a ja nie mogłam wytrzymać i wyszłam, oczywiście razem z Asią, wróciłyśmy i zastałyśmy panią pielęgniarkę, która przyszła aby zrobić nam badania oczu (masakra, wiem), noto ja niewiele myśląc poszłam do jej gabinetu jako pierwsza ;(, zakrywam oko, no i czytam, czytam.... ROZMAZANE! No kur! Nie mogłam nic dalej przeczytać, ale nie moja wina, iż ta ostatnia linijka jest taka mała, że widać same kropki! Ta cała pielęgniarka kazała mi czytać wszystkie linijki od największego do najmniejszego, a innym koleżankom? - JEDNĄ! Nie, no za****ście, wyszło mi, że jestem spoko, fajnym krótkowidzem, właściwie nie jestem jedyna, połowie klasie to wyszło, ale na pewno nie założę okularów, jak już to soczewki. Wróciłam z badań i poszłam na matmę - sprawdzian, strasznie łatwy (z liczb ujemnych), postanowiłam się nie przejmować moim krótkowidztwem, ale wszystko wydawało mi się rozmazane, nie chciałam na nic patrzeć, mój cioteczny brat Oskar (chodzi ze mną do klasy) podszedł do mnie i aż musiał mnie pocieszać ;P, chyba u mnie w rodzinie jest to rodzinne, ponieważ Oskar też jest krótkowidzem, ale okularów nie nosi.
Później miałam polski (chyba ;P) oglądaliśmy film, bo było zastępstwo, zanudziłam się na śmierć, a całe szczęście miałam słuchawki do telefonu, to sobie posłuchałam muzyki ;(. Jeszcze była 1 lekcja, czy tam 2, no i do domu wróciłam, odrobiłam lekcje na Poniedziałek, a później siadłam na kompa, poczytałam trochę o krótkowidztwie, okazało się, że wcale nie trzeba nosić przez to okularów/soczewek, zależy czy komuś jest potrzebne patrzenie w oddale itd, ja właściwie widzę wszystko, tylko nie mogę rozczytać czegoś w odległości na 2 metry albo trochę mniej. Później wyczytałam w necie, że krótkowzroczność występuję u osób dojrzewających, a kończy się gdy osoba krótkowzroczna osiągnie wiek dorosły, lub będzie leczyć okularami/soczewkami. KRÓTKOWZROCZNOŚĆ JEST CHOROBĄ DZIEDZICZNĄ! Wszystko się zgadza - dojrzewam, a kilka osób z mojej rodziny są krótkowzroczni.

Dobra, to ja kończę Was zanudzać :).
Pa :).

0 komentarze:

Prześlij komentarz